Słyszała jak jej przodek wyrywa różdżkę matce i rzuca na nią
Imperio. Wrócił z powrotem przed dziewczynę i pocałował jej czoło. Natychmiast
otworzyła oczy i poczuła, jak wszystkie jej wnętrzności podchodzą jej do
gardła. Cofnęła się i przyłożyła rękę do ust. To było tak obleśne, że aż
przerażające. Niewzruszony położył swoją dłoń
na jej lewym ramieniu.
- Drogie dziecko…- zaczął spokojnie czarnoksiężnik - odejdź.
Powiedziawszy to pchnął swoją wnuczkę w kierunku ciemnego
tunelu. Niepewnie zaczęła iść przed siebie za wszelką cenę starając się nie
odwracać. Czuła jak wszystkie pary oczu śledzą jej każdy krok, aż do momentu w
którym zniknęła w czeluściach starego korytarza. Kiedy miała już pewność, że
nikt jej nie widzi postanowiła wykorzystać szansę na sprowadzenie pomocy.
Zbiegła w dół po marmurowych schodach i bacznie wytężając wzrok próbowała
znaleźć drogę powrotną patrząc na obrazy. Popadała w coraz większa paranoję
mijając wciąż te same dzieła, gorączkowo biegnąc co sił w nogach. Wydawało jej
się, że szydzą z niej.
Na sali Voldemort przechadzał się po haftowanym dywanie nic
nie mówiąc. Pani Granger pod wpływem imperiusa stała niewzruszona z kamienną
miną patrząc na męża, który był już na granicy załamania nerwowego. Wszystko
przed czym tak zawzięcie się bronił i uciekał wróciło do niego po tylu latach z
tak ogromną siłą, że zaczęło go to przerastać. Cierpiał jak nigdy wcześniej.
Nie wiedział co ma zrobić i jak może pomóc swojej rodzinie, do tego bał się o
nich, wiedział, że mogą nie przeżyć. Postanowił, że się podda. Musi przyjąć
warunki ojca, bo inaczej straci wszystkich, na których mu tak zależy. Wciągnął
silnie powietrze do płuc.
- Dobrze ojcze. Wygrałeś… - na dźwięk tych słów Ten, Którego
Imienia Nie Wolno Wymawiać przystanął.
- Podoiłeś jakże mądrą i dojrzałą decyzję Augustusie -
powiedział podchodząc do syna bliżej.
- Usiądźmy teraz przy stole jak za starych dobrych czasów,
kiedy ty i ja - popatrzył jak jego potomek walczy z rządzą mordu - mogliśmy
wyplewić całkowicie ten chłam, który śmie się nazywać czarodziejami…
Nie czekając na reakcję swojego pierworodnego praktycznie
rzucił jego żoną na odpowiednie miejsce przy stole. Mężczyzna od razu się
poderwał i pobiegł do swojej małżonki. Siadł obok jej zmanipulowanego ciała i
złapał za rękę. Do oczu napłynęły mu łzy.
- A wy na co czekacie! - krzyknął z zadowoleniem Czarny Pan
do swoich sług. - Siadajcie tak jak wam nakazano.
W sali podniósł się szmer przechodzących obok siebie ludzi,
którzy zgodnie z rozkazem zajmowali swoje pozycje przy stole. Rodzina Malfoy’ów
siedziała obok małżeństwa Riddle’ów jako ci najbliżsi słudzy.
Draco był wyalienowany, nie docierało do niego co się
tak właściwie dzieje wokół. Czuł się poruszony okrutnością Lorda wobec jego własnej
i jedynej prawdziwej rodziny z krwi i kości. Oczywiście wszystko skrzętnie
ukrywał za maską obojętności i wyrafinowania tak jak zawsze to robił przed
ojcem. Z jednej strony podziwiał czarnoksiężnika za tę moc, którą w sobie
trzymał i chciał być taki jak on, jednak z drugiej nienawidził go za to jak
traktuje swojego syna. Widział podobieństwo między nim, a jego ojcem Lucjuszem.
Kiedy wszyscy już się usadowili w sali zapadła znowu głucha
cisza.
- Draconie..- na dźwięk swojego imienia chłopak zesztywniał.
- Tak Panie? - starał się odpowiedzieć z jak największym
oddaniem.
- Znajdź i odprowadź pannę Riddle do wyznaczonej komnaty. Jej
podróż trwa już zbyt długo...
Młodemu ślizgonowi serce zaczęło mocno walić. Gdzie ona
jest? Jak ją znajdę? takie myśli przemykały mu przez głowę kiedy wstał z
miejsca i szedł w kierunku, w którym widziano ją po raz ostatni.
- Nie zawiodę cię panie. - powiedział jeszcze krótko zanim
zasłoniła go ciemność. Kątem oka zobaczył dumę rozpierającą jego ojca. Poczuł
się pewniej.
Szedł przez jakiś okres czasu przed siebie, następnie
sprawdzał czy nie ma jej gdzieś przy schodach. Odwiedził wszystkie, aż doszedł
do rozdwojenia korytarza znajdującego się głęboko w posiadłości. Wsłuchiwał się
dokładnie. Wydawało mu się, że słyszy człapnięcia pędzące z szybkością pocisku
w jego stronę. Wyciągnął różdżkę. Nieraz jak chodził po tych korytarzach
wyskakiwał na niego bogin czy inne nieprzyjemne stworzenie mieszkające w murach
starej willi. Kiedy to coś było od niego zaledwie 2 metry , zdał sobie sprawę,
że to ludzkie kroki, bo towarzyszyły im liczne sapnięcia. Wyciągnął ręce i już
po chwili trzymał w nich Hermionę, która była tak śmiertelnie przerażona tym co
się właśnie wydarzyło, że prawie widział jak jej skóra przybiera biały odcień
niemalże świecący wśród tych egipskich ciemności. Zanim zdążyła krzyknąć
teleportował ich przed drzwi do jej komnaty.
Wyglądała tak żałośnie, że aż się uśmiechnął. Nie wiedział
dlaczego, ale rozbawił go widok takiej bezbronnej przerażonej dziewczynki.
Czuł się tak, jakby oddawał jej właśnie za to spojrzenie wyższości, które
posłała mu, kiedy musiał się jej skłonić.
Powoli dochodziła do siebie i próbowała wydostać się z
uścisku Malfoy'a.
- Puszczaj mnie! - krzyknęła. Szybko wykonał jej polecenie
jednak mimo wszystko uśmiechnął się do niej zadziornie.
- Wróciła ci odwaga co? - zaśmiał się szyderczo. - Szkoda że
nie widziałaś swojej miny kiedy wpadłaś mi ramiona.
Zignorowała tą zaczepkę i uważnie przyjrzała się złotym
literom na tabliczce. ‘Komnata H.J.RIDDLE’ przeczytała i próbowała otworzyć
drzwi jednak ani ciągnięcie ani pchanie ich nie ruszyło.
- Mógłbyś z łaski swojej wpuścić mnie tam? - zjechała go
wzrokiem - nie mam ochoty dłużej na ciebie patrzeć.
- Widzę Granger…, a raczej Riddle - popatrzył jej
intensywnie w oczy - że nazwisko już cię zobowiązało. Oby tak dalej.
Dziewczyna zamilkła i poczerwieniała. Poczuła się okropnie,
jak gdyby ślizgon walnął ją w twarz. Popatrzyła na niego z nienawiścią. Uśmiechnął
się triumfalnie i zaczął powoli rzucać przeciwzaklęcia na wejście tak, żeby
można było dostać się do środka.
Udało mu się osiągnąć swój cel; poruszył tymi
prostymi słowami czarownicę do głębi.
Stała w milczeniu patrząc jak jej wróg pracuje. Po tym co
powiedział poczuła się okropnie i zaczęła szukać w swojej głowie podobieństw
między nią, a Voldemortem jednak nic nie znalazła, bo nie znała go przecież.
Wiedziała tylko, (albo aż) że jest zły do szpiku kości i okrutny. Wzdrygnęła
się. Przecież na pewno nie mogła być taka jak on, bo to już dawno by się jej
uaktywniło. Usłyszała jak coś
przekręciło się ociężale i to wyrwało ją od myślenia. Draco nie czekał, na to
czy jego podopieczna wejdzie do środka, tylko po prostu pociągnął ją do wnętrza
komnaty.
Już miała oburzyć się jego zuchwalstwem jednak to co
zobaczyła zaparło jej dech. Ściany pomieszczenia były w kolorze błękitu z
pięknie namalowanymi zawijasami ręką jakiegoś niezwykle utalentowanego artysty.
Wystrój był gustowny i z klasą, a słodkość pastelowych ścian przełamywały
pięknie zdobione meble i czarna marmurowa podłoga. Strasznie walczyła ze sobą,
żeby nie wyrazić na głos swojego zachwytu, zwłaszcza kiedy zobaczyła wielkie
dwuosobowe łóżko z baldachimem z czarnego tiulu. Podniosła głowę do góry i
zobaczyła okazały, rozłożysty kryształowy żyrandol wiszący tuż nad nimi.
Draco cały czas przy
niej był i przyglądał jej się uważnie. Odwróciła się nagle.
- Nie gap się na mnie. - powiedziała oskarżycielsko. Prawdę
mówiąc skrycie cieszyła się czując na sobie jego wzrok. Jakże była rozczarowana
kiedy na jego twarzy zobaczyła tylko znudzenie.
- Masz tu siedzieć, dopóki po ciebie nie przyjdę i nie
próbuj żadnych ucieczek - był totalnie obojętny i popatrzył na nią z
wyższością. - bo i tak cię znajdziemy a kara będzie surowa.
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć on wyszedł trzaskając
drzwiami.
I tak cię znajdziemy…
Usiadła na ziemi i wsłuchiwała się w rytm oddalających się
kroków. Chciała, żeby ktoś przy niej był. Potrzebowała się komuś wykrzyczeć i
wypłakać. Położyła głowę na podciągniętych kolanach i patrzyła martwo w kant
łoża. Nie chciała niczego dotykać. Czułaby się jak zdrajca gdyby było jej tutaj
dobrze. W miejscu, w którym jest tyle zła.
To zło otaczało ją wszędzie czuła jak wlewa się do jej
głowy. Zamknęła oczy i próbowała nie myśleć o niczym. Chciała to przetrwać.
***
Kolejny rozdział już za nami! Chciałabym podziękować ze wszystkie miłe słowa, które dostaję w komentarzach, są bardzo motywujące :)
Jak Ci się podoba nowa część "Inessis"?
(Ten podział tekstu jest naprawdę irytujący...)
Zapraszam do dalszego komentowania i obserwacji!
Do poniedziałku
XOXO
Jej kolejny rozdział! Nie mogłam się doczekać :) Hermiona Riddle hm... super! xD ogólnie jestem pełna podziwu dla ciebie gdyż żaden blog mnie nie zainteresował tak samo jak twój. Brawo to wielki wyczyn! Mam nadzieję że zawsze będziesz pisać tak świetnie :)
OdpowiedzUsuńTakie słowa to najpiękniejsze komplementy! Dziękuje :)
UsuńDobrze, że Hermiona jest Hermioną, a Draco Draconem jeśli wiesz co mam na myśli xD I w ogóle historia wciągająca, rozdziały jak dla mnie za krótkie, bo ja najchętniej przeczytałabym to już w całości, a tu dopiero dwa rozdziały (nie przejmuj się, że tak gadam, i tak szybko piszesz, po prostu ja chce już wiedzieć co będzie dalej!).
OdpowiedzUsuńNo to czekam na kolejny i życzę weny :*
Dziękuję dziękuję dziękuję! :)
OdpowiedzUsuń